Będzie mi potrzebna łopatka. Skąd wziąć łopatkę? Może stróż ma? Stoi przed bramą.
Ale gdy podchodzę, pyta mnie o bilet.
– Jaki bilet?
– Normalny za dwa złote. Ulgowy za złotówkę.
Dowiaduje się, że od trzech miesięcy obowiązują na Pęksowym Brzyzku płatne bilety wstępu. Wisi ogłoszenie.
– To jaki będzie? Normalny czy ulgowy?
– Wszystko jedno. Ale proszę powiedzieć: nie macie tu jakiejś malej łopatki do kwiatów? Mógłbym wypożyczyć? Wychodząc zwrócę. Idę do ojca.
– Do ojca? Pana ojciec tu leży? To nic pan nie płaci za wejście. A jak nazwisko?
– Bocheński.
– A, jest taki. Jest Bocheński. O tym nazwisku było słychno. Ale co on robił?
– Pisał.
– Aha, pisarz. Dobrze , niech pan wchodzi.
– A, przepraszam, co z łopatką?
– Nie, takiej małej nie mamy. Tylko duże łopaty są w komórce. O, tam pod płotem. Ale jak pan chce, niech pan zajrzy, może pan sobie coś znajdzie.